top of page
Szukaj
oskarzgraj

Jak komunikować się z dzieckiem podczas wizyty u lekarza?



Część 1. była o tym, co możesz zrobić przed wizytą u lekarza. 

Znajdziesz ją w komentarzu



Przy każdej wizycie kieruję się dwoma zasadami

  1. Szacunek 

  2. Szczerość


Dziecko ma prawo się bać. Dziecko ma prawo się wstydzić.

Warto mówić co będzie dalej. 


Ani nagroda ani kara nie działa. Przekupstwo ma krótkie nogi. 

Zaakceptuj uczucia dziecka 




Komentarze: 



Sklep Fajnego Chirurga


Miałoby sens postawić mi kawę? 😉



Transkrypt:


Cześć! 


Dziś druga część o tym, jak komunikować się z dzieckiem w trakcie wizyty u lekarza.

Oskar Zgraj, chirurg dziecięcy. Zapraszam


Jestem chirurgiem dziecięcym i prowadzę ten kanał, kanał "Fajny Chirurg", na którym pomagam rodzicom podejmować najlepsze decyzje zdrowotne dla ich dzieci. Oprócz tego pracuję w kilku różnych miastach. Można mnie spotkać między innymi w Krakowie, Tarnowie, Dobczycach. Lista aktualnych miejsc, gdzie można się ze mną spotkać

zawsze jest na widgecie na www.fajnychirurg.pl (link się wyświetli teraz tutaj).


Dzisiaj druga część zamówionego przez Was, przez widzów tematu:

"Jak komunikować się z dzieckiem w trakcie wizyty u lekarza."


W pierwszej części opowiadałem o tym, jak przygotować się wcześniej, żeby wizyta mogła przebiegać gładko, bezstresowo i (na ile to się da) w dobrej atmosferze. Dziś opowiem więcej, co można zrobić w trakcie samej wizyty, kiedy już wraz z dzieckiem wchodzisz do gabinetu lekarskiego.


A link do poprzedniego materiału na Youtube'ie wyświetli się tutaj, dla wszystkich innych zapraszam do komentarza.


W mojej głowie każda wizyta u lekarza wiąże się z takimi dwoma zasadami:

1. Szacunek nie tylko dla rodzica, ale też dla dziecka jako innej osoby, drugiej  osoby ludzkiej, drugiego człowieka

oraz 

2. Szczerość


Ja jestem przedstawicielem specjalności zabiegowej. Wykonuję zabiegi. Naruszam ciągłość tkanek. To część mojej pracy. I część z tego, co robię może boleć. I może to niektóry z Was zdziwić, ale ja zawsze mówię dziecku, jeżeli coś może zaboleć. Tak, żeby wiedziało wcześniej. I ta szczerość mi się opłaca. Potwierdzają mi to moi pacjenci, wychodząc z gabinetu nawet po zabiegach, które nie są ani przyjemne ani bezbolesne, ale ponieważ wiedzieli, byli na to przygotowani, nie czują się oszukani.


Więc szacunek i szczerość.


Pierwsza rzecz związana z szacunkiem jest taka:

Dziecko to człowiek i ma swoje prawa.


Twoje dziecko, w czasie wizyty u lekarza ma prawo się bać (ma prawo do lęku), ma prawo się wstydzić. Nigdy, przenigdy nie mów: "Nie bój się", "nie ma się czego bać" albo "nie wstydź się". Co to znaczy? Czy ma zamknąć swoje uczucia w jakimś pudełeczku i wyrzucić do kosza? Skąd wiesz czy nie ma się czego bać? Może rodzeństwo, czy koledzy mu naopowiadali takich rzeczy, że dziecku się wydaje, że staje w obliczu śmierci. Że mu zaraz nie wiadomo jaką krzywdę zrobią. Także dziecko ma prawo się bać i ma prawo się wstydzić. I to, co warto zakomunikować, że Ty akceptujesz te uczucia. Zaakceptowanie uczuć nie oznacza, że będziecie postępować zgodnie z nimi, ale warto zaakceptować te uczucia:

"Masz prawo się bać. Mama będzie (czy Tata będzie) cały czas z Tobą i nie pozwoli Ci zrobić żadnej krzywdy."

"Będziesz wiedział wszystko, będziemy Ci mówić wszystko, co doktor będzie robił." żeby obniżyć poczucie lęku.

"Masz prawo się wstydzić" - to jest obca osoba.

"Masz prawo się schować za Mamę czy przytulić. "


I warto poświęcić na wizycie czas na takie oswojenie się Twojego dziecka z lekarzem. Mówiłem o tym w tej poprzedniej części, kiedy takie oswajanie się troszeczkę na odległość - przez obraz czy przez dźwięk czy przez wideo. Ale też w trakcie wizyty, kiedy już trwa, warto oswoić się, mieć czas na oswojenie się. Ja mam taką zasadę, że wszędzie, gdzie instytucje publiczne inaczej nie narzucają staram się mieć dużo czasu dla każdego pacjenta - nawet pół godziny. Po to, żeby niespiesznie móc z dzieckiem czy porozmawiać, czy żeby dziecko po prostu się osłuchało, zobaczyło. Czy czasem porozmawiać o przedszkolu, czy o szkole. Porozmawiać o bajkach. Żeby dziecko miało czas się oswoić. Bo do tego też ma prawo.


Dziecko ma prawo do czasu na oswojenie się z lekarzem, który ma je badać.


Ma prawo się zawstydzić. Ma prawo się cały czas przytulać do rodzica. Ma prawo nie patrzeć na doktora. Ma prawo się nie przywitać z doktorem. Bo jak się boi, jeżeli jest w lęku, jeżeli się wstydzi to będzie mu bardzo trudno przełamać ten strach. I kosztuje to olbrzymią ilość energii, której może nie wystarczyć.


Dlatego dobrze jest mieć ten czas. Pozwolić dziecku na to. Zaakceptować te uczuci, które czuje. Dziecko wtedy nabiera pewności: "Acha! To, co czuję, jest w porządku." I jest w stanie lepiej wejść w interakcję z lekarzem. 


Druga rzecz jest taka, że warto, żeby dziecko wiedziało, co się będzie działo. Czyli - najlepiej jakby to robił lekarz - ja staram się tak prowadzić swoje wizyty: "Teraz możesz przytulić się czy posiedzieć a ja porozmawiam z rodzicami…”

Albo "Teraz weź jedno z rodziców. Trzeba się położyć na kozetce, rozebrać i dać zbadać."


I to, powiedziane zawczasu, powoduje, że dziecko ma czas przetrawić te informacje. Dziecko nie trawi informacji w takim tempie jak dorosły, który wie czego się spodziewać, tylko jeszcze musi to odbić od wszystkich swoich wyobrażeń. Także, żeby miało czas sobie to przetrawić trzeba to powiedzieć. Jeśli Twój lekarz nie mówi co będzie dalej robił, Ty możesz to zrobić:

"Teraz Mama (czy Tata) porozmawia z Panią Doktor.

Za chwilę pójdziemy na to łóżeczko, położysz się, rozbierzesz i Doktor będzie badać.

Czyli będzie dotykać. Czyli będzie słuchać. Czyli będzie pukać. Czyli będzie coś świecić.”

To wszystko trzeba powiedzieć.


I teraz jeden z najważniejszych punktów, w którym się różnię z dużą ilością i profesjonalistów medycznych i rodziców. Ja zawsze mówię dziecku, kiedy boli. Kiedy może zaboleć. Może nie zaboleć, może zaboleć, ale jak może zaboleć - zawsze mówię. I Ty też tak rób. Tak radzę. Bo masz tylko jedną szansę. Jeżeli powiesz, że "to nic nie boli", a idziecie na szczepionkę i wiadomo, że boli (no które ukłucie nie boli?!) wiadomo, że boli. I jeżeli powiesz dziecku, że nie boli a ono odczuje ból - to straciłeś zaufanie. Dziecko ma tak skonstruowany umysł, że często dużo rzeczy zapomina. Szczególnie jak je o coś prosimy - gdzieś to ulatuje. Ale w sprawach związanych ze swoim bezpieczeństwem i zaufaniem - pamięć ma jak żyleta. I jak raz okażesz się nieprawdomówna czy nieprawdomówny, to dziecko już nigdy nie uwierzy, jak powiesz, że "to nie boli". Nigdy. A te doświadczenia, które mają w sobie jeszcze element bólu, traumy jakiejś, to jeszcze się odciskają na podświadomości, jeszcze się odciskają na ciele i dziecko jak tylko powiesz kiedykolwiek "To nie boli" aż się całe zepnie.


Także zawsze szczerość. Nawet jeśliby to oznaczało, że dziecko się w tym momencie rozpłacze to bądź szczery. Ty jesteś dla swojego dziecka całym światem, więc nie może cały świat się zawalić, bo nie dotrzymał obietnicy. Jak ma boleć to trzeba to powiedzieć. Zastrzyk boli. Szczepionka boli. I najlepszym według mnie rozwiązaniem jest bycie w tym szczerym.


No dobrze, ale powiedzmy, że coś nie boli. Jest tylko badanie i dalsza rozmowa, wypisanie recepty. A dziecko nie chce dać się zbadać. Stawia opór. Jakie do tej pory spotkałem (czy może Wy też znacie) rozwiązania tego tematu:

Nagrody - jak się dasz zbadać to pójdziemy na lody, dostaniesz coś.

Albo kary - jak nie dasz się zbadać to nie będzie lodów, to nie będzie wyjścia, to nie będzie wycieczki.

W mojej ocenie, w moim doświadczeniu ani jedno ani drugie nie działa. Ani nagroda. Ani kara. Nagroda tak naprawdę jest ukrytą karą. No bo jak się nie dasz zbadać to nie dostaniesz tego loda. A dziecko, które jest w stresie (spotkanie z obcym człowiekiem, przy którym się trzeba rozebrać, który mnie dotyka, bo bada, tak?) może być naprawdę dużym stresem. Dziecko w stresie, w lęku, w emocjach nie będzie myśleć logicznie. I z mojego doświadczenia żadna nagroda, jak dziecko jest niezaopiekowane wcześniej i w trakcie pod względem emocjonalnym, żadna nagroda nie zadziała. Możesz obiecać lody, możesz obiecać wycieczkę, możesz obiecać samochód elektryczny na pilota, możesz obiecać wielki dom dla lalek, możesz kucyka (!) obiecać. Nie zadziała! Nie zadziała. Dziecko nie jest tak skonstruowane. To, co możesz zrobić to zaakceptować jego uczucia:


"Ciężko jest, kiedy musisz się rozebrać przed obcym Panem/Panią Doktor i dać się zbadać. To może być bardzo trudne. Masz prawo się bać. "


I specjalnie trzymam tutaj tą książkę. To jest książka "Jak mówić, żeby dzieci nas słuchały? Jak słuchać, żeby dzieci do nas mówiły?" Tak to wydanie jak i książka napisana jedno pokolenie dalej o maluchach mają naprawdę świetne podejście do dzieci. Tych dużych i tych małych. Tak, żeby zrozumieć ich świat i umieć je wspomóc. Ja nie dostaję żadnych pieniędzy - to nie jest żadna płatna promocja. Nikt mi nie każe tego polecać, ale naprawdę tą książkę i tą drugą. Jedna i druga świetnie opiekuje temat opiekowania się emocjami dzieci i zawsze zaczyna od zaakceptowania uczuć. 


Może się zdarzyć (tu jest jeszcze wiele innych sposobów), może się zdarzyć, że to nie zadziała. I dziecko i tak nie da się zbadać. I co wtedy? No wtedy może trzeba odpuścić. Jeżeli dziecko jest głodne, jeżeli jest akurat chore może nie dać się zbadać. Nie wszystkie choroby zagrażają bezpośrednio, w tym momencie zdrowiu i życiu twojego dziecka. Część rzeczy, jak dziecko jest danego dnia niegotowe, można spróbować innego dnia. Część wizyt jest wizytami planowymi. Tak, wiem. Czasem trzeba na nie czekać. Tak, wiem. Niektóre wizyty kosztują - wszystkie wizyty kosztują rodziców energię, czas, czasami pieniądze i trudno jest to odrzucić czy zanegować. I to może być dla rodzica stratą. No pytanie, co jest ważniejsze? Czy dobrostan emocjonalny dziecka, czy właśnie ten utracony czas. Wiadomo, czasem jest tak, że trzeba po prostu przystąpić do działania. Jest rana otwarta, leje się krew - trzeba ją zaszyć. Nic z tym nie zrobisz. Dziecko jest mocno chore, potrzebuje badań z krwi - nie da się tego przeskoczyć. Nie da się tego odroczyć. Ale wszystkie inne wizyty czy kontrole czy część szczepionek, jak się nie uda w jeden dzień można spróbować w drugi. I to czasem może być najlepsze rozwiązanie. Na koniec jeszcze raz polecę książeczkę "Jak mówić, żeby dzieci na słuchały? Jak słuchać, żeby dzieci do nas mówiły?" Oraz jej odpowiednik dla maluchów. Taki różowy jest. Naprawdę znajdziesz tam wiele fajnych porad, o tym jak rozmawiać ze swoim dzieckiem tak, żeby właśnie obniżać poziom lęku, akceptować uczucia, pilnować dobrostanu fizycznego oraz emocjonalnego.


W tym są tam rozdziały poświęcone dokładnie temu jak można przygotować dziecko do wizyty u lekarza, czy do szczepienia. Książki biorą również pod uwagę dzieci wysoko wrażliwe, dzieci ze spektrum. Także kopalnia wiedzy. Ja mam i wersję papierową i audiobooka i naprawdę, naprawdę polecam.


Tyle w temacie. Bardzo dziękuje za uwagę dziś. 

Zapraszam do komentowania.

Zapraszam do zadawania pytań w komentarzach .


Jeżeli podobają Ci się te treści to można je polubić, można zostać subskrybentem, można włączyć sobie dzwoneczek czy powiadomienia w niektórych mediach.


Zawsze nowe duże treści i podsumowanie małych są na newsletterze, na który też serdecznie zapraszam.


Zapraszam również do sklepu Fajnego Chirurga, gdzie można zobaczyć, nabyć produkty cyfrowe związane z bezpieczeństwem Twojego dziecka. Pierwsza pomoc czy to w urazach głowy, czy co zrobić jak boli brzuch. Czy też kompleksowo w nagłych przypadkach chirurgicznych u dzieci.


Zapraszam


A jeśli tego nie potrzebujesz możesz też mi postawić kawę za pomocą serwisu buycoffee.to. Link będzie TUTAJ⇒.


Ja już na dzisiaj dziękuję.


Wszystkiego dobrego! Cześć!


40 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

Comments


bottom of page